Coś ze mną nie tak…

Bogusz powtarzał kurs Metody Silvy. Podszedł do mnie i powiedział o ciekawej obserwacji siebie:

„Wiesz, będąc pierwszy raz u ciebie na kursie Silvy zastanawiałem się, czy będę mógł sobie w jakiś sposób pomóc, a mianowicie mam wiele różnych fobii (trochę ze mnie taki detektyw Monk – ha, ha…). Między innymi od dłuższego już czasu nie potrafię odzywać się w towarzystwie. Uważany więc jestem, słusznie, za milczka. Po prostu musi być ze mną coś nie tak – myślałem. Towarzystwo śmieje się, rozmawia, a ja nic – blokada.

Po kursie postanowiłem, jak sugerowałeś, w miarę możliwości wychodzić ze strefy komfortu. Pomagałem sobie techniką „Zwierciadła Umysłu”. Czekałem na temat, w którym będę mógł, będąc w grupie, zająć swoje stanowisko, powiedzieć głośno co myślę. Okazja znalazła się szybko, dyskusja dotyczyła właśnie rozwoju osobistego…

Mówiłem, dużo mówiłem… Nie miałem żadnego problemu z argumentami i wysławianiem się, nawet zdawało mi się, że w pewnym momencie, to ja jestem prowadzącym nasze spotkanie. Tak naprawdę zdałem sobie z tego sprawę dopiero potem… – To jak to jest, ja potrafię? Odezwałem się i świat nie runął? Nikt mnie nie pożarł? To byłem ja?…

Odkrycie jakiego dokonałem zaskoczyło mnie samego. Tak, to byłem ja. Ja – normalny, ten sam. Co się więc zmieniło? – Po prostu znalazłem się w towarzystwie, które mi odpowiadało. Wcześniej nie odzywałem się, bo nie było z kim i o czym rozmawiać. Głupie, płytkie tematy”…

Jakże często zaniżamy poczucie własnej wartości. Nie wierzymy w siebie, w swoje siły i możliwości. Mamy głębokie poczucie winy, że coś z nami nie jest w porządku… W rzeczywistości wyczuwamy na poziomie podświadomym, że coś jest nie tak, jest jakaś anormalność, której nie rozumiemy i nie potrafimy wytłumaczyć. I ten brak zrozumienia przemieniamy w oskarżenie siebie o „nienormalność”. Potwierdzamy „swoją rację” przy każdej okazji – utwierdzając się tylko jeszcze bardziej w błędnym mniemaniu, dorzucamy kolejne kamyki do koszyka, który nazywamy „coś ze mną nie tak!”.

Bogusz kapitalnie sobie pomógł. Przede wszystkim spojrzał na to samo inaczej. Podjął decyzję, by coś w życiu zmienić i zrobił to. A myśląc ciągle tak samo nie dajemy sobie szansy na zmianę.

 

1 Komentarz

  1. Lena

    Często miewam tak jak bohater artykułu, ale w momencie blokady nie myślę o tym jak o swojej słabości, często po prostu nie widzę potrzeby zabierania głosu. Obserwuję ich. Chcę ich poznać od innej strony, gdy słowa wydają się puste….

    Odpowiedz

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *