Nie ma „tu i teraz”, nie dajmy się na to nabierać

Jak wiemy, czasu nie ma. To względność wyliczona przez Einsteina. I nie dajmy się nabierać na tzw. „tu i teraz”. Znamy te przytaczane do znudzenia przez fachowców-ezoteryków „dowody”: przeszłość minęła i już nie wróci, jej nie ma – przestań nią żyć, a przyszłości jeszcze nie ma – nie wymyślaj czarnych scenariuszy, to bez sensu, przyszłości nie ma, ona istnieje tylko w naszej wyobraźni. Jest tylko to, co jest teraz – tu i teraz. Tym się zajmuj, bo tylko tym zajmować się możesz. – No niestety, nie mogę się z tym zgodzić.

Po pierwsze, kwantowcy udowodnili, że możemy zmienić teraźniejszość, zmieniając przeszłość, czyli z punktu widzenia przeszłości zmieniamy przyszłość (w teraźniejszości). Inaczej mówiąc poruszamy się we wszystkich trzech czasach naraz. I to właściwie wystarczyłoby jako argument nie do podważenia. Czas jako taki nie istnieje, albo, jak na wstępie wspomniałem jest względny. Nie płynie jednostajnie, może się rozciągać, kurczyć – mówiąc jeszcze inaczej: sekunda nie jest równa sekundzie. A nawet może przyjmować wartości ujemne (przy cofaniu się). Każdy zna przykład z bliźniakami, z których jeden leci w kosmos, a drugi zostaje na Ziemi. I ten, który powraca jest młodszy, jego czas popłynął w przeciwnym kierunku w stosunku do „teraźniejszości” brata.

Po drugie, przyjrzymy się absurdalności definiowania czasu w ogóle, a „tu i teraz” w szczególności. Jak to zrobić? Należy udowodnić tezy, które będą się wykluczały. A więc po kolei.

Teza nr 1: jest tylko przeszłość. Teraźniejszość i przyszłość nie istnieją. Obserwując jakieś zdarzenie, lub jakąś rzecz, widzisz to, ponieważ dociera do ciebie fala elektromagnetyczna zawierająca informację ze spektrum kolorów obserwowanego obiektu. Fala potrzebuje jakiegoś czasu na przebycie od tegoż obiektu do oka. W momencie, kiedy dotrze, widzisz to czego już nie ma, widzisz to co było. Zatem widzisz (obserwujesz) przeszłość. Możesz zmniejszyć odległość, ale to nic nie da, czas i tak upłynie. Musielibyśmy dystans zmniejszyć do zera, ale wtedy nastąpi zderzenie – kolizja, tracimy wzrok. Możemy skoncentrować się na dźwięku, wiemy jednakże, że dźwięk jest zdecydowanie wolniejszy od światła, tutaj „opóźnienie” będzie jeszcze większe. Nie słyszymy nigdy tego co jest, tylko to, co było. A z kolei zdarzenia, które mają dopiero wydarzyć się (czyli przyszłość), są zafiksowane koniecznością zaistnienia i przeminięcia. To, co dopiero będzie stwarza jeszcze większy dystans. Mamy przesunięcie czasowe, którego efektem jest po prostu dłuższa przeszłość, czyli przyszłość stwarza jeszcze więcej przeszłości. Reasumując, teraźniejszość i przyszłość są tym samym i mają miejsce w naszej percepcji tylko i wyłącznie w przeszłości, one jako takie dla nas nie istnieją. Jest tylko przeszłość. Co należało udowodnić (c.n.u.).

Teza nr 2: jest tylko przyszłość. To, co miało kiedyś miejsce, jest historią, czymś do czego możemy jedynie wrócić pamięcią, co możemy jedynie wspominać. Tak jak patrzymy na fotografię – ona nie jest rzeczywistością, jest zarejestrowaniem chwili, która zniknęła. Jest odtworzeniem, mało tego jest zniekształceniem. Od tamtego momentu do teraz nasz mózg „obrósł” w doświadczenia, przemyślenia, osądy itd. Nie dość, że jest czymś, co przepadło w otchłani czasu, czyli nie istnieje, to „w nas” jest już czymś innym. Fikcyjnym wytworem, bujdą na resorach, gadką-szmatką, dubami smalonymi, itp. Teraźniejszość jest natomiast pierwszą fazą, zaczynem przeszłości. Nie da się zdefiniować czasu czegoś co „jest”. Stół jest – stoi – jest, a elektrony go tworzące wibrują i przemieszczają się. Jak długo zatem nasz stół „jest”? – Ułamek sekundy? Krócej? –  Ułamek ułamka? Jeszcze trochę mniej?… – Jeśli upłynął jakiś czas, to już nie jest teraźniejszość. Nie ma takiego czasu, który jest równoznaczny teraźniejszości …no może zero. Czyli nic, czyli jej nie ma. Powiedzmy sobie to wreszcie głośno – teraźniejszości nie ma. Jedyne co jest, to kreacja, akt tworzenia, akt zmiany. Niby jeszcze czegoś nie ma, ale w tym też momencie zaczyna wydarzać się. Cały czas, ciągle coś się wydarza, zmienia. Nie da się zatrzymać rzeczywistości, zrobić stop-klatki (elektrony nie staną nagle jak wryte). Jedna chwila, zmienia się w drugą, inną, a ta w następną, jeszcze inną. Nie da się wejść dwa razy do tej samej wody w rzece. Jeśli włożymy weń rękę, doświadczamy bez przerwy „nowej wody”, doświadczamy przyszłości. Jest tylko przyszłość. c.n.u.

Teza nr 3 – jest tylko teraźniejszość. Jak wspominam w pierwszym akapicie, ta teza jest nam dobrze znana, nie będziemy jej rozważać, nie musimy jej udowadniać – np. tacy buddyści robią to znakomicie.

* * *

Jak już pewnie zauważyliśmy, nie może jednocześnie być: tylko przeszłość, tylko przyszłość i tylko teraźniejszość. Zatem one wszystkie po prostu nie istnieją. Są tylko produktem naszej wyobraźni, stworzonej przez nasze przekonanie. Masz to, w co wierzysz. Są ludzie żyjący tylko przeszłością, są żyjący przyszłością i są tacy, którzy potrafią żyć teraźniejszością. A najwięcej jest takich, którzy przeskakują – raz są tu, raz tu, a innym razem tam. Ponieważ żadna rzeczywistość dla naszego umysłu nie istnieje, oprócz tej, którą sam sobie stworzył, zatem i czas (jeden z elementów rzeczywistości) także jest jego wytworem. Raz, cały dzień przeminie jak moment, a innym razem dziesięć minut potrafi ciągnąć się w nieskończoność. Poruszamy się w czasie (odczuwamy czas) subiektywnie. Jednym ciągle czasu brakuje, a drudzy mają go za dużo. Trzymajmy się zatem najlepszej dla siebie teorii, tej, która będzie nam najlepiej służyła. W danym momencie, w danej sytuacji, w ogóle. No to, tymczasem…

1 Komentarz

  1. Michał

    Ciekawy artykuł. Jeśli chodzi o czas ja kieruje się taką zasadą:
    Przeszłość- dzięki pamięci ma na celu nas czegoś nauczyć
    Teraźniejszość – ma budować przyszłość
    Przyszłość – mamy ją sami określić

    Sam czas postrzegam jako wytwór inteligencji zbiorowej czyli obserwatora bez niego czas nie istnieje. Bez istot żywych świat byłby tylko tchnieniem Boga, wszystkie fizyczne zjawiska zachodziłyby w nieskończoności bez początku i końca więc czas nie miał by sensu w rozumieniu jakim go postrzegamy.

    Odpowiedz

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *